Tekst powiązany: Ekspedycja kajakowa „Szlakiem Papieskim” rzeką Czarna Hańcza i Kanałem Augustowskim
Za jego głowę dawno niemałe pieniążki, więc zebrało się nas też nie mało.
Długo zbieraliśmy się na polowanie. 10 ciężko uzbrojonych botów, po dwóch łowców w każdym. Sprzętu i prowiantu mieliśmy na kilka dni. 20 łowców na jednego zbiega? Nieco za dużo, moim zdaniem, ale asekuracja jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Zadanie nie było łatwym, ale nie niemożliwym. On, W., płynął zwinną jednomiejscówką z lekkim uzbrojeniem i to dawało mu przewagę nad nami, jednak nie mógł uciekać w nieskończoność.
Pierwsze dwa dni miał przewagę. Spokojna rzeka wiła się wśród trzcin i nasze bojowe boty miały problemy z zakolami. On, natomiast, wychodził z zakrętów na booście, czym nadrabiał naszą przewagę, którą dawały nam mocne motory.
Wreszcie po dwóch noclegach wyszliśmy na spokojne wody kanału. Motory zacharczały, parliśmy tak szybko, że nawet „najwięksi romantycy” nie mieli czasu na karmienie kaczek czy łabędzi.
Miałem nadzieję, że weźmiemy go na pierwszym portalu, jednak był szybszy. Wiedzieliśmy, że jeszcze mamy takich z 6 czy 7. Na spokojnych wodach kanału odrabialiśmy czas, odległość zmniejszała się.
Trzeci dzień pogoni mógł być ostatnim. Podpłynęliśmy do 4 portalu. Widziałem, jak do niego wpływał. Już go miałem na muszce. Niestety, drzwi się zamknęły i znowu nam zniknął. Kolejny dzień pościgu zszedł na marne. I o dziwo, drzwi się raptownie otworzyły… palnąłem bez namysłu…-
– Kurwa – zakląłem – to podwójny portal, zdążył skoczyć do następnego.
Znowu wróciliśmy na początek. Kolejny dzień, kolejne odrabianie strat, kolejne kilka portali. Kiedy raptem, wypływając z zakola, zobaczyłem kilka naszych botów z awangardy, bezlitośnie polewających go z armatek.
Kręcił się, wywijał się od strzałów. Widać było, że traci siły. Spojrzałem na portal. Był nie czynny.
– Jest już nasz – uśmiechnąłem się. Wycelowałem nieco z zapasem. Pocisk wpadł dokładnie przed botem. W. nie zdążył go uniknąć i wywrócił się.
Zły i zziębnięty siedział przy ognisku i gniewnie przyglądał się naszej zabawie. Z rana przyleciało kilka shuttlów, które zabrały na z tej planety. Kolejne zadanie było wykonane.
Dodaj komentarz